Mijasz to miejsce codziennie , pewnie jeszcze pamiętasz, jak kilka miesięcy temu witrynę rozswietlały lampy, a przez szybę mogłeś dostrzec dziewczynę i psa. Wydawali się szczęśliwi, jednak kiedy gasł światła i tylko mała lampka oświetlała wnętrze dziewczyna płakała. Coś ewidentnie było nie tak. Potem blask z ich małego świata był dostrzegalny coraz rzadziej, a w końcu zniknął zupelnielnie.
Przez pierwsze tygodnie wszyscy myśleli, że to chwilowe, że minie. Później przeszli nad faktem ich braku do porządku dziennego, by wreszcie zapomnieć o dziewczynie z psem.
Aż pewnego dnia, kiedy nikt się tego nie spodziewał, a Ty akurat przechodziłeś obok zaciemnionej witryny, światła rozbłysły, a w ich blasku pojawiła się dziewczyna. Nie specjalnie zdziwił Cię fakt, że towarzyszył jej pies. Na początku stała ze spuszczoną głową, jednak, po kilku chwilach ją uniosła. Na jej twarzy malował się uśmiech.
Nieśmiało pomachałeś do niej ręką, lecz ona zdawała się tego nie zauważyć-była zajęta przyklejaniem do szyby kartki. Podszedłeś bliżej, a twoim oczom ukazał się kolorowy napis ,, Wróciliśmy"
×××
Długo mnie tu nie było, prawda?(mam nadzieję, że ktoś tęsknił)
Musiałam przemyśleć sobie wiele rzeczy, zmienić priorytety wielu spraw, diametralnie zmieniłam podejście do pracy z psem i...
Polubiłam wszystkie dyski.
Od dłuższego czasu nasza współpraca nie wyglądała najlepiej. Zamiast cieszyć się z małych osiągnięć stawiała wymagania coraz wyżej, nieustannie dołując się ,,mądrymi psami Ikśińskiej i Igrekowej". Przestałam prosić psa o współpracę, zaczęłam bezwzględnie wymagać wykonywania moich poleceń w wielkich rozproszeniach. Frustrowałam się, kiedy Vento nadmiernie ekscytował się psami. Czułam wtedy na plecach spojrzenia innych psiarzy i wyobrażałam sobie, jak przyklejają mi etykietę tej, która nie dość, że ma psa z pseudo, to jeszcze nie potrafi go wychować. Przestałam spotykać się z pisarzami, a w efekcie końcowym wychodzić na spacery. Motywacja była na poziomie dnia i woforostów. Dopiero seminarium z Asią Korbal pomogło mi zebrać swoją pierdołowatą osobę, odnaleźć radość i motywację w pracy z psem. Przystopowałam ze stawianiem oczekiwań. Teraz pracujemy dla samej radości robienia czegoś wspólnie, ale przyznam się, że spacery nadal są za krótkie. Czemu? Po prostu się boję. Boję się, że wszystko, co zostało wypracowane w domowym zaciszu zniknie zaraz za furtką. Jestem pewna, że tak będzie, ale ta sytuacja nie jest normalna i dobra dla psa, więc najwyższy czas wyjść z mojej strefy komfortu i ruszyć naprzeciw otaczającej nas przyrodzie. Sprawić, żebym znowu była dla psa atrakcyjna, żeby pracował, bo chce , a nie, bo musi. Zmieniłam mój system pracy i teraz MUSI być dobrze. Jestem pewna, że nam się uda!
Jak już jesteśmy przy zmianach, to stwierdziłam, że znacząca część mojej twórczości tutaj jest na poziomie żałosnym. Usuwać posty, czy jednak je zostawić?
Martyna&Vento