czwartek, 17 marca 2016

O psie, co jeździł koleją...

I metrem, i autobusem.
Czyli dziś opiszemy nasz trening z Warsaw Pack of Hounds. Zapraszam do czytania!

Żeby być na treningu trzeba najpierw na niego dojechać. Nullo problemo! Trzeba spiąć zadki, ruszyć z naszego końca świata, by po miesiącach nie przerwanego marszu dotrzeć na stację pkp.
Psu nie trzeba kupować biletu, ale musi mieć założony kaganiec, i kiedy te warunki są już spełnione możemy wyruszyć w naszą podróż w nieznane [ czyt. Warszawa].
Była to pierwsza dłuższa podróż Vento pociągiem i jestem z piesa bardzo dumna, bo zaszczytnie reprezentował swoją rasę. Tu moja rada: Uwaga na współpasażerów, bo ich reakcje na zwierzaka mogą być skrajnie różne. Jako przykład podam, że dosiadła się do nas pani, która usiłowała nakarmić papajkę pasztetem.
Trening odbywał się na Polu Mokotowskim, na które też trzeba dojechać. Tym razem metrem, w którym spotkaliśmy pijanych ludzi, a zapachu alkoholu V. nie cierpi, a w dodatku zaczęli głaskać mojego psa. Sytuacja mało komfortowa, bo ścisk, stres, i ludzie, którzy ignorują to, co do nich mówię...
Ale nieważne.
Sam trening był super i dziewczyny, mimo bardzo dużej liczby uczestników świetnie poradziły sobie z organizacją, choć parę kwestii bym poprawiła :] My pracowaliśmy głównie nad zabawą, i jestem z księcia bardzo dumna, bo szarpał się dłużej niż 10 sekund! Na polu pełnym psów i ludzi!
Ja chwilkę porzucałam dyskami z innymi ludźmi, i wiem, że nad dużą ilością rzeczy muszę popracować[ toteż pracuję, i niestety kilka sprzętów domowych i ogródkowych ucierpiało] ogólnie to czas kupić nowe dyski, bo obecnie mam jeden do rzucania dla siebie, drugi dla psa, którego dni są już policzone, a trzeci jest gumiakiem z Trixie do szarpania i nakręcania. Na samym początku V. miał mega problem ze skupieniem. Myślę, że bodźców  atrakcyjniejszych ode mnie  było dla niego za dużo, ale mimo tego bardzo się starał i byłam z dzieciaka bardzo dumna. Odebrałam też cenne wskazówki co do dalszego motywowania Venticziego na zabawki. Kto wie, może jeszcze zostanie friesbowym wymiataczem?
Po półtora godzinnym treningu wybrałyśmy się na spacer po polu Mokotowskim, po czym tramwajem i autobusem udałyśmy się do Maxi Zoo. W komunikacji miejskiej wzbudzałyśmy niemałą sensację, bo 9  psów i tyleż śmiejących się dziewczyn nie zdarza się codziennie. Vento był bardzo grzeczny i usłuchany [ pomijając incydent z Kiarą,] W sklepie podobnie. Mało ciągnął, jak na swoje standardy nie był zbyt nachalny, więc ogólnie pozytywnie.
Nie możemy się doczekać następnego treningu z Warsaw Pack of Hounds! O ile, oczywiście uda nam się na niego zapisać:]


3 komentarze:

  1. O kurczę, to musiał być fajny dzień. Tu gdzie ja mieszkam nie ma kompletnie psich wydarzeń ani nic, a dojechać tym bardziej (pociągi gdzie jesteście?). Chciałabym na własne oczy zobaczyć reakcję ludzi, na 9 psów w komunikacji :D.

    fastyork.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że Warszawa jest tak daleko, bo z chęcią udałabym się na taki spacerek. Co zakupiłaś w MaxiZoo i z którym psiakiem Vento najlepiej się dogadywał? ;)

    Nero i Miki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z zakupami biegnie, bo na klatkę oszczędzam, a co do psów to że wszystkimi było ok, oprócz małego spięcia z Kiarą

      Usuń

Przeczytałeś-komentuj, bo każdy komentarz motywuje

szablony wykonała: myperfectyorkie.blogspot.com